Polskie zezwierzęcenie
Niedawno OMZRiK opublikował na swojej stronie komentarze i wizerunki ludzi, którzy cieszyli się ze śmierci trzydziestu dwóch uchodźców na Morzu Śródziemnym. Oby nie ostatni; jestem zmartwiony ze reszta tez nie zginela; I zabrudzili wodę!!!* – pisali słynący z gościnności Polacy. Ale dlaczego tak się dzieje? Skąd taka znieczulica i nienawiść? Właśnie o tym chciałem napisać kilka słów.
Może zacznijmy od sprofilowania ludzi, których ten wpis dotyczy. Nie mówię tu o
takich, którzy nie chcą wpuszczać uchodźców i jakoś to racjonalizują w
kulturalny sposób. Chodzi mi o tych, którym pomysł zabijania „ciapatych"
z pewnością nie byłby obcy i którzy nie stronią od bluzgów na temat
imigrantów. Tacy ludzie zazwyczaj mają dość płytki intelekt, często nie
potrafią pisać po polsku, a ich horyzonty nie są zbyt szerokie. Klasa
społeczna czy wykształcenie nie mają tu najmniejszego znaczenia.
Taki człowiek nie nienawidzi muzułmanów, czy uchodźców ot tak. To nie jest przyrodzona nienawiść dla samej potrzeby nienawidzenia albo wynik jakiejś frustracji. Być może ktoś taki nawet byłby w stanie wykazać solidarność wobec imigrantów, ale dzięki swojej głupocie jest bardzo podatny na manipulację. Dlatego wmówiono mu, że Arab jest zły, że zgwałci żonę, zabije ojca, porwie dzieci, sprzeda w niewolę. Gdy jeden z drugim w to uwierzył, zaczął w naturalny sposób bać się, bronić i nienawidzić. Poczucie zagrożenia i co za tym idzie – chęć obrony tego, co moje to zwierzęcy, wręcz atawistyczny odruch. Odruch pierwotny, plemienny, odwieczny i kierowany instynktem.
Ten atawizm został wyzwolony przez nienawistną narrację, przez „fobicznogenną" propagandę. Prawda jest taka, że gdybyśmy żyli w prawdziwie nowoczesnym, postępowym państwie i społeczeństwie – takie atawizmy nigdy nie wystąpiłyby tak powszechnie, jak się to stało.
Jaki z tego wniosek? Ano taki, że gdzie demagogia, tam zezwierzęcenie.
_______________
* Pisownia oryginalna
Komentarze
Prześlij komentarz