Czarna rewolucja
Dzisiaj
nieco o śmiertelnym zagrożeniu dla PiS. Wygląda na to, że poparcie dla
obozu władzy marnieje w oczach, a ludzie gotowi są na rewolucję (w sensie przenośnym, rzecz jasna), podczas
gdy reakcja jest w głębokim odwrocie. Tak więc dzisiaj parę słów o
Czarnym Proteście i najnowszym sondażu, w którym PiS traci rekordowe
dwanaście punktów procentowych.
Kolejny raz tysiące wściekłych na rząd Polek wyszło na ulicę z okazji zaakceptowania przez sejmową komisję sprawiedliwości i praw człowieka ortodoksyjnej ustawy antyaborcyjnej autorstwa Kai Godek. Jak pokazują badania,
większość Polaków chciałoby utrzymania kompromisu lub jego
liberalizacji – odpowiednio: 41 i 40 procent. Zaostrzenia prawa chce
jedynie jedna dziesiąta badanych. Pokazuje to, że Polacy wcale nie są
tacy, jak chcieliby ultrakatolicy. Co z tego wynika? Ano wynika z tego,
że idziemy ku nowemu, a jedną z jaskółek zwiastujących wiosnę jest
Czarny Protest i kwestia aborcji, która mówi jasno, że chcemy nowej jakości.
Kolejna sprawa to spadek poparcia dla PiS w najnowszym sondażu dla „Faktów" TVN.
Oczywiście jest za wcześnie, by odtrąbić sukces, ale trudno się dziwić
takiemu obrotowi sprawy, gdy rząd popełnia jedną gafę za drugą.
Ostatnimi czasy nie ma choć chwili wytchnienia od kolejnych
spektakularnych porażek rządzących – począwszy od ustawy o IPN, a na
premiach dla ministrów skończywszy. Nie można tu także pominąć kwestii
aborcji. Należy zauważyć, że składane projekty ustaw o zaostrzeniu prawa
aborcyjnego są nie w smak rządzącym, gdyż stawiają ich w bardzo
niewygodnej, wręcz patowej sytuacji. Z jednej strony nie mogą przyjąć
tych ustaw, bo wiązałoby się to z ogromną falą protestów i
niezadowolenia, a gdy je odrzucają, co robili do tej pory, narażają się
swojemu twardemu elektoratowi.
W każdym razie PiS podoba się coraz mniej. Ludzie zaczynają rozumieć, że nie jest on dla Polski żadną alternatywą. Przy okazji należy zauważyć, że w obozie rządzącym narastają wewnętrzne konflikty, o których pisał Robert Walenciak w najnowszym Przeglądzie. Wniosek jest prosty: PiS prędzej, czy później potknie się o własne nogi.
W każdym razie PiS podoba się coraz mniej. Ludzie zaczynają rozumieć, że nie jest on dla Polski żadną alternatywą. Przy okazji należy zauważyć, że w obozie rządzącym narastają wewnętrzne konflikty, o których pisał Robert Walenciak w najnowszym Przeglądzie. Wniosek jest prosty: PiS prędzej, czy później potknie się o własne nogi.
Te
dwie powyższe kwestie to nic innego, jak dobre prognostyki na
przyszłość, jednakże z drobnym zastrzeżeniem: usunięcie PiS-u niczego
nie rozwiąże. Powrót do rządów PO i ciepłej wody w kranie jest tyle
niemożliwy, co odpychający. Musi zaistnieć odpowiednia siła, która
będzie dobrą alternatywą dla Polski i zbuduje ją na nowo, na gruzach III
RP i państwa PiS.
Tworzy się miejsce dla lewicy. PiS zaczyna topnieć, a opinia Polaków o aborcji prognozuje chęć prawdziwie dobrej, progresywnej zmiany. Musimy to wykorzystać.
Tworzy się miejsce dla lewicy. PiS zaczyna topnieć, a opinia Polaków o aborcji prognozuje chęć prawdziwie dobrej, progresywnej zmiany. Musimy to wykorzystać.
Komentarze
Prześlij komentarz